Cały teren od Krakowa po Krościenko, które było moja bazą w Pieninach , usiany jest
różnego rodzaju kapliczkami. Niestety, nie wszędzie można było stanąć
choćby w szczerym polu, czy najwęższej polnej drożynie. Kilometrami
wyznaczone ciągłe linie na drodze i zero jakichkolwiek miejsc, gdzie
można by zjechać, by ofocić mijane kapliczki. Zła mijałam takie miejsca ,
bo wiele z tych kapliczek wyglądało naprawdę wiekowo i klimatycznie.
Szczególnie te , położone poniżej poziomu drogi , tuz za ciągłą linia
jezdni... Gdyby choć nie było tego sznuru samochodów za mną, na sekundę zatrzymałabym się i tylko raz nacisnęłabym spust migawki.
Zdarzały się i takie sytuacje , jak na poniższych zdjęciach - zjechałam z
głównej drogi w pole, gdyż zobaczyłam dużą i masywną kapliczkę, blisko
kierunkowskazu 'Harklowa'. Oddalona była o ok. 150 m , ale gdy podeszłam
do niej i zaczęłam robić zdjęcia, kilkaset ( kilkadziesiąt ?) metrów za nią, zobaczyłam
następną kapliczkę ... stojącą na ... łące! Wyglądały, jak kostki domina...od jednej widzisz
drugą ... Może za tą druga jest następna? Szukałam potem zjazdu w prawo,
aby uwiecznić i tą drugą , majacząca w oddali, ale przez 5 km takiego
zjazdu już nie było.
Dzięki umiejętności szperania forumowej koleżanki ( Aniu, dziękuję ! ) zagadka dwóch kapliczek tak dziwnie, bo blisko siebie położonych, została rozwiązana. Okoliczna legenda powiada, iż dwóch przyjaciół wybrało się na polowanie ... Doszło miedzy nimi do kłótni - być może o ukochaną - w wyniku której obaj zginęli. Kapliczki stoją vis a vis siebie , dokładnie tam, gdzie stali i gdzie padli martwi. Czy ta romantyczno - tragiczna historia jest prawdziwa ??? Może tak...Może nie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz