Jadąc w stronę Włodawy , mimo śliskiej od deszczu jezdni, nagle zahamowałam gwałtownie. Widok, jaki zobaczyłam po prawej stronie drogi, zelektryzował mnie. Samochód pozostał pod tablicą informującą , że do Sławatycz muszę przebyć jeszcze 2 km , do Terespola 45 a ja , wyskoczyłam z aparatem i po przejściu ok. 30 m, znalazłam się przed drewnianą kapliczką, za którą nie było już żadnych zabudowań, tylko przekreślony znak ... 'Hanna'.
Kapliczka nie była taka sobie , zwyczajna. Posadowiona na poboczu drogi, na leciutkim wzniesieniu a do niej samej prowadziły dwa schodki. Schowana niemal pod zwisającymi gałęziami klonu, po zbliżeniu się, ujawniła jeszcze jedną tajemnicę : obok, po obu jej stronach, jak wartownicy postawieni na baczność , stały dwa stare, drewniane krzyże.
Drewniane ściany kapliczki, pochylone pod niewiarygodnym kątem,nie wiadomo, jakim cudem dźwigały stożkowatego kształtu czterospadowy daszek, wyglądający z dala, jak wietnamski kapelusz. Całość, na żywo, wywołała we mnie pewnego rodzaju tkliwość i żal, że zapewne, ta piękna, wpisana od wielu lat w krajobraz, kapliczka już długo nie postoi.
Ze skąpych informacji, zdołałam ustalić tylko tyle, iz jest to kapliczka z drewnianą, XVIII-wieczną figurką św.Józefa z Dzieciątkiem. Prawdę powiedziawszy, tą informację , trzeba chyba już włożyć między bajki? Z tego, co pamiętam, w kapliczce, znajdowała się figurka Matki Boskiej ? Nie mogę teraz, na zdjęciach dojrzeć szczegółów , tego dnia była deszczowa pogoda a w kapliczce ciemno. Może ktoś z Was ma informacje na temat przyczyny postawienia tej kapliczki właśnie w tym miejscu , oraz jej obecnej i byłej zawartości?
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń